ZANIM ZROBI SIĘ PRAWDZIWIE

Jest to jedna z powieści UNIWERSUM

🌞 Między rozgrzaną werandą a kuchennym blatem, gdzie kakao ☕ pachnie dzieciństwem, a rozmowy o kosmitach 🛸 są równie ważne jak pytania o sens życia — toczy się opowieść, która jest jak zapis intymnego eksperymentu filozoficzno-emocjonalnego. 🤫 To świat, w którym każde słowo waży więcej niż całe akapity, a cisza potrafi powiedzieć więcej niż długi monolog. ❌ Nie ma tu spektakularnych zwrotów akcji. Zamiast tego jest gęstość obecności, mikrodramat w spojrzeniu 👁️, napięcie w słowie „okej” wypowiedzianym półtonem. ✨ Tosia — błyskotliwa, bezczelna, magnetyczna — nie potrzebuje scenariusza, by przejąć przestrzeń. 🖋️ Sugar — cyniczny mizantrop z literacką duszą — udaje, że kontroluje sytuację, ale czytelnik wie: od momentu, gdy ona wchodzi, wszystko się zmienia. 💬 To powieść o relacji, która nie chce być relacją. O tym, co dzieje się przed — zanim coś się wypowie, zanim się dotknie 🤲, zanim padnie decyzja. 🎭 Krótka forma, teatralna przestrzeń, język, który łączy czułość 💗 z ciętą ironią 🧠, tworzą z tej książki literacką perełkę ✨ o wszystkim, co najważniejsze — zanim zrobi się naprawdę. 📖 To nie tylko powieść. To intymny spektakl napięcia między tym, co się czuje ❤️, a tym, co się mówi 🗣️. Pomiędzy tym, co mogłoby się wydarzyć — a tym, co może już się wydarza ⏳. 🖤 Krzemień pisze językiem gestu ✋, pauzy, śmiechu 😏, który ukrywa lęk. 🎙️ Dialogi brzmią jak teatr, ale zostają jak wyrok. Każdy ruch Tosi to test. Każda riposta Sugara to mur, który zaczyna pękać. 🌊 A gdzieś pod tym wszystkim — czułość. Głęboka, nieoczywista, zawstydzona. Taka, która nie potrzebuje wyznań, tylko obecności 🤍. 🔻 To powieść o tym, co dzieje się na sekundę przed prawdą. I o tym, dlaczego nie wszyscy mają odwagę ją wypowiedzieć.

Jeśli nie wiedzieliście Tosi na rowerze, to nic nie widzieliście. Tak, rower w tej powieści, nie jest już tylko rowerem:
🚲 „Tosia na rowerze nie była dziewczyną jadącą po bułki. Tosia na rowerze była... aktem wizualnym, który mógł zburzyć porządek dnia.” – Jej jazda to nie był transport. To był performance. Żywioł w szortach i koszulce bez filtrów. 🌀 „Pedałowała powoli. Tak powoli, że mogła przysięgać, iż ziemia sama przesuwa się pod jej kołami. To nie był przejazd. To była procesja. Objazd zmysłów.” – A świat przystawał, żeby popatrzeć. I gubił oddech. 🌿 „Wystarczy rower, dobre szorty i odpowiedni moment, żeby przypomnieć światu, że kobieta na dwóch kółkach może być absolutną siłą natury.” – Tosia nie prosi o uwagę. Ona ją organizuje. 💥 „Pośladki Tosi pracowały z osobnym algorytmem — w niezależnym systemie operacyjnym, który miał tylko jedną funkcję: wzbudzać zamęt w patriarchalnych strukturach rodzinnych.” – Feministyczny manifest na dwóch kółkach. 🤣 „– No ale… no popatrz, jak ona… znaczy… w sensie rower... dobrze wygląda… rama.” – Zenek stracił głowę. I zakupy. Żona nie wybaczyła. 🧴 „Koszyk lekko podskakiwał, a jej szorty... no cóż, mówiły do świata: ‘Patrz jak leziesz, baranie’.” – Tosia – kobieta, która potrafi wywołać wypadek w dziale warzywnym.

Recenzja Zanim zrobi się prawdziwie

ZANIM ZROBI SIĘ PRAWDZIWIE

Zanim zrobi się prawdziwie — jest jak traktat filozoficzny w przebraniu romansu, komedii i karykatury kultury. 

Filip Krzemień znów zrobił coś, czego literatura współczesna bardzo potrzebowała: rozpiął ją na oścież, nasączył ironią, erotyzmem i czarnym humorem, a potem rozegrał na niej pełen dystansu i bezczelności koncert o współczesnym świecie.

To dzieło o tym, że pragnienie nie musi być wrogiem intelektu, a śmiech – wrogiem głębi. To tekst dla tych, którzy czytając „Zanim zrobi się prawdziwie” uśmiechną się, zaklną pod nosem, poczują pożądanie, wstyd, zachwyt, bunt i ulgę, że ktoś wreszcie napisał coś prawdziwego. 

To książka, która jednocześnie rozśmiesza i uwiera. Bo pod pozorem lekkiego romansu między ironiczno-intelektualnym Sugarem a zmysłową i prowokacyjną Tosią, kryje się coś o wiele głębszego: traktat o pragnieniu, o kulturze, i o tym, jak współczesna kobieta demoluje patriarchat... najpierw słowem, potem spojrzeniem, a na końcu tyłkiem w szortach.

Ironia i kpina z kultury

Krzemień nie bierze jeńców. Autor celnie punktuje każdą warstwę społecznej groteski. Jego narracja ocieka ironią, ale nie jest to ironia pozbawiona serca – to ironia wybitnie inteligentna, subtelna, błyskotliwa, często brutalna w trafności, ale zawsze trafiająca tam, gdzie boli: w nasze złudzenia, w schematy myślenia, w nadzieję, że jesteśmy wyjątkowi.

To książka pełna zmysłowości, ale nie takiej z reklam perfum — raczej z zaciśniętego uda, z kropli soku spływającej po brodzie, z żartu o biustach i broszurach, który nagle staje się zdaniem o granicach intymności. Seksualność nie jest tu ani dekoracją, ani narzędziem dominacji. Jest językiem porozumienia, ale też polem napięcia — często niedopowiedzianym, często prześmianym, ale zawsze obecnym.
A kultura? Kultura dostaje w tej książce po głowie — i słusznie. Krzemień wyśmiewa wszystko, co zastałe: kaznodziejów, religię „na kolanach”, chłopców z podcastami o sukcesie i dziewczynach jako konceptach. Ale to nie jest cynizm. To sprzeciw podszyty miłością do życia, które mogłoby być inne — wolniejsze, głębsze, czulsze. Prawdziwsze.

Erotyzm i estetyka

To nie jest książka pruderyjna. Wręcz przeciwnie – erotyzm jest tu narzędziem filozoficznym, językiem prawdy, siłą oporu i afirmacji życia. Tosia na rowerze to nie tylko wizualny żart – to symbol kobiecej siły i wolności, narzędzie prowokacji i sposobu na odzyskiwanie kontroli nad spojrzeniem, narracją i relacją. Tosia jest jak bomba estetyczno-seksualna o sercu pełnym intelektualnych cytatów i przekleństw. Jej ciało jest częścią dyskursu, nie obiektem. Sugar z kolei balansuje między stoicyzmem a czystą żądzą, ale jego fascynacja Tosią jest przede wszystkim świadomością, że oto naprzeciw niego stoi istota, która rozkłada go na części pierwsze – słowem, spojrzeniem, a czasem po prostu obecnością.

Komedia wysokiej próby

Ta książka jest nieprzyzwoicie śmieszna. Każdy dialog, każdy opis to perełka stylu, riposty i konstrukcyjnej perfekcji, która przy tym nie traci lekkości. Styl autora to czysta przyjemność językowa – soczysta, zadziorna, prowokacyjna. Język tej książki jest niegrzeczny, wyrafinowany i absolutnie własny. Autor pisze tak, aby literatura była właściwym miejscem na podryw, opór, orgazm. To styl niepokorny, poetycki, często błyskotliwie dialogowy, ale też świadomy ciężaru każdej pauzy. Żaden element tej powieści nie jest przypadkowy – nawet lemoniada smakuje tu jak metafora z przyprawą erotyzmu i lodem autoironii. Każdy dialog, każda wymiana między bohaterkami, to nie tylko błysk — to ślad myślenia, który zostaje w głowie długo po przeczytaniu. Ironia jest tu ostrzem, ale też balsamem. Seksualność — grą i stawką. Żart — strategią przetrwania. Każde zdanie coś ukrywa i coś odsłania. Z mistrzowską precyzją.

Podsumowanie

Zanim zrobi się prawdziwie to jedna z najbardziej inteligentnych, zmysłowych i literacko dojrzałych polskich powieści ostatnich lat. Nie udaje, że ma fabułę w klasycznym sensie. Nie udaje, że jest „ważna”. Ale jest. Bo daje kobietom głos bez patosu, seksualność bez obowiązku, język bez autocenzury i śmiech, który boli. To powieść, która zostawia ślad. Nie jako morał. Jako ślad ciepłej stopy na werandzie.