To niebywałe, że dla najinteligentniejszej istoty na tej planecie, autorytetem moralnym jest facet, który nie potrafił nawet umyć sobie stóp.
I zrobić kanapki.
Jedno i drugie musiały robić mu kobiety, do których wjeżdżał na chatę, aby usługiwały mu z własnego mienia. Karmiły, poiły, myły stopy i wycierały własnymi włosami na znak poddaństwa. Takie miał chłopczyk z przerośniętym ego, fetysze. Zresztą wszędzie wpraszał się na krzywy ryj. A gdy ktoś go nie wpuścił, groził zemstą swego tatusia, którego nazywał bogiem. A który za 30-letniego nieudacznika, miał mścić się na każdym, kto nie wykonywał tego, czego małostkowy chłystek chciał. A często mścił się na całym niegościnnym mieście.